Firmy, które zajmują się świadczeniem usług takich jak pozycjonowanie stron, potrafią omamić klienta perspektywą trafienia do TOP10 nawet w.. 14 dni (autentyczny przypadek)! Jeśliby jednak przyjrzeć się bliżej metodom, jakie one oferują, zdarza się, że głównym środkiem do celu są SWL-e, czyli pozycjonowanie stron klientów poprzez zakup tysięcy odnośników w systemach wymiany linków. Często takie odnośniki pojawiają się np. w boksach reklamowych na dziwnie wyglądających stronach, utworzonych tylko w tym celu – witryna pod SWL jest po prostu bezwartościową farmą linków. Publikacja odnośnika w tysiącach takich miejsc może rzeczywiście spowodować chwilowy wzrost lokaty na liście wyników Google – co z tego, jeśli po paru tygodniach strona otrzymuje filtr i ląduje na przykład 50 czy 100 pozycji niżej. Pozycjonowanie nie polega na szybkim, masowym zdobywaniu ogromnej liczby marnych jakościowo odnośników – to proces długotrwały.
Systemy wymiany linków to nieuczciwa praktyka w pozycjonowaniu, a działanie takie określane jest mianem black hat SEO. Pojęcie oznacza nieetyczne praktyki, za które dana strona może zostać surowo ukarana. Wszelkiego rodzaju filtry czy bany są konsekwencją udziału w SWL, a wyjście z nich może potrwać np. klika tygodni albo nawet miesięcy. Jeśli ktoś osiąga sprzedaż produktów i usług głównie dzięki wyszukiwarce, może to oznaczać duże straty. Może nas dziwić, ze klienci nieuczciwych pozycjonerów dają się często złapać w pułapkę SWL-i – często są to osoby, które dopiero zakładają stronę internetową swojej firmy i nie mają zielonego pojęcia o pozycjonowaniu. Tymczasem warto wiedzieć, że np. pierwsze dwa tygodnie to za mało na osiągnięcie widocznych efektów. Linki przychodzące ze stron o dziwnych nazwach, które dodatkowo wyglądają jak śmietnik ze spamem, nie są sposobem na sukces. Istnieją darmowe narzędzia do sprawdzenia źródeł odnośników oraz wzrostu ich ilości w danym czasie – czasem warto pod tym względem sprawdzić „dotychczasową” firmę SEO, gdybyśmy nie mieli do niej za dużego zaufania.