Mobilny Windows 10 został wydany na rynek z jedną, dość istotną usterką. System ma problem z usypianiem działającej w tle systemowej przeglądarki, przez co wszystkie otwarte w niej karty (z czasem może być ich kilkadziesiąt) pozostają cały czas aktywne. A to oznacza, że Edge cały czas korzysta z wolnej mocy przerobowej procesora, więc ten nigdy nie wchodzi w stan niskiego zużycia energii, znacząco wpływając na czas pracy na akumulatorze.
Taki stan rzeczy jest niedopuszczalny, ale zarazem wybaczalny. Niedopuszczalny, bo po dwóch latach od premiery ostatnich sztandarowych modelów telefonów Lumia otrzymaliśmy produkt, który ma istotną wadę. Wybaczalny, bo Windows 10 przestaje być zależny od kaprysów operatorów, a jego konstrukcja umożliwia szybkie aktualizacje. Innymi słowy, możemy liczyć na aktualizację usuwającą problem. By oddać sprawiedliwość, rzadko kiedy premiery zupełnie nowego oprogramowania przebiegają bez problemów, również u konkurencji. I bardzo często dopiero wersja x.01 pozbawiona jest większych wad.
I tak się składa, że pierwsza z aktualizacji dla mobilnego Windows 10 jest już w fazie beta-testów. Usprawnia ona zgodność wsteczną z aplikacjami na Windows Phone, poprawiono działanie Bluetooth oraz nową wersję przeglądarki Edge. Nasza cierpliwość zostanie jednak wystawiona na próbę.
„Bo na Święta lepiej nie zawracać głowy użytkownikom”
Problem z czasem pracy na akumulatorze telefonów Lumia 950, 950 XL i najprawdopodobniej 550 jest istotny. Pozwala wyrobić sobie opinię nowym użytkownikom, którzy porzucili konkurencyjne modele innych firm na rzecz nowych Lumii. Łatka usuwająca problem powinna się pojawić tak szybko, jak tylko jest to możliwe. Tymczasem na razie jest w programie Windows Insider, a więc beta-testów. Nie ma nic złego w ostrożności i przetestowaniu aktualizacji przed jej publiczną dostępnością.
Sęk w tym, że program Windows Insider na razie… nie obejmuje telefonów 950, 950 XL i 550, choć „za kilka dni” mają one do niego dołączyć. To oznacza spore opóźnienie w publicznych beta-testach. Jakby tego było mało, na przyspieszoną publikację aktualizacji nie ma co liczyć. Tak samo jak na tę dotyczącą bardzo podobnych, choć mniej uciążliwych problemów z urządzeniami Surface z procesorami Skylake. Jak donosi Thurrott, grudzień to przerwa świąteczna i publikowanie aktualizacji, która wymaga od użytkownika jakichkolwiek działań serwisowych (nawet jeżeli to prawie że bezobsługowa aktualizacja systemu) jest, zdaniem Microsoftu, zbyt ryzykowne.
Ręce opadają.
Wiecie co jest najśmieszniejsze?
Surface Pro 4 i Lumia 950 XL to prawdziwe killery. Trapione właściwie tylko problemem uboższego od konkurencji sklepu z aplikacjami. Telefon i hybryda Microsoftu (szczególnie to drugie urządzenie) to znakomicie zaprojektowane urządzenia połączone ze znakomicie pomyślanym systemem operacyjnym. To urządzenia, które, gdyby nie brak końcowych szlifów, miałyby olbrzymi potencjał odesłać Apple’a, LG i Samsunga do deski kreślarskiej. Bo użytkownicy po zapoznaniu się z nimi, nie chcieliby nic innego. Niestety, kluczowy w tym stwierdzeniu jest tryb przypuszczający.
Bo ów użytkownik nie będzie miał cierpliwości do czekania na wyżej wspomniane końcowe szlify. Surface Pro 4 jest zbyt dobry, by ze złością go sprzedawać i wymienić na laptop Lenovo czy Apple’a, choć niesmak pozostanie. Jednak myślę, że spora część Lumii 950 (XL) szybko trafi do drugiego obiegu, a Konta Google i Apple ID znowu będą aktywowane.
Bo Microsoft ma przerwę świąteczną.